Rafał A. Witkowski

Homo homini creator

Człowieka spośród innych widzialnych bytów w przyrodzie wyróżnia to, że zdolny jest do twórczości, jest do niej przeznaczony. Człowiek zatem to homo creator. Czy wiarę w takiego człowieka podkopuje Erich Fromm swoją książką Anatomia ludzkiej destrukcyjności? Według mnie nie, bo ten uczciwy spośród twórców szkoły frankfurckiej wyłuszczył wprawdzie ludzką tendencję do niszczenia obecną we wszystkich czasach i w całej przestrzeni, jednak zrobił to wskazując na przypadki skrajne po to, by ukazać destrukcyjny wymiar ludzkiej psyche, także tej po Jungowsku – zbiorowej, aby ten wymiar okiełznać. To co jest nierozpoznane, wywołuje lęk, a rozpoznane mechanizmy destrukcyjności można opanować.

Zaznaczmy, że kreatywność wiąże się z walką, a czasem nawet z destrukcją, wszak twórczość – szczególnie ta awangardowa – niszczy zastaną skostniałość, wylewając niekiedy dziecko z kąpielą – niszczy tradycję; twórczość to także walka z oporem materii, toczona po to by wydobyć spod niej duszę – jak czynił Michał Anioł, wydobywając swe postaci z bloków marmuru.

Ze skostniałością w myśleniu po raz pierwszy na wielką skalę podjął walkę Nietzsche – w imię życia i przekraczania swoich – chwilowych – ograniczeń. Człowiek, który takie ograniczenia przezwycięża, będzie według filozofa nadczłowiekiem. Takiego człowieka będzie określała moralność panów, w opozycji do moralności niewolników. Została ta koncepcja bardzo zwulgaryzowana przez siostrę Nietzschego, na pogrzebie której płakał Hitler. To ona i Alfred Rosenberg koncepcji tej nadali niemoralny, rasistowski ton: rasy panów i rasy niewolników. Ktoś kto głosi, że Nietzsche jest odpowiedzialny za nazizm i Zagładę (a tak mówią przeciętni początkujący historycy filozofii), nie ma albo wiedzy, albo dobrej woli. Nie oznacza to, że komuś, kto błądzi w kwestii wiary, polecałbym jego książkę Antychryst lub Wola mocy. Jednak nie zmienia to faktu, że Nietzsche miał ogromny – nomen omen: twórczy – wpływ na powstanie psychoanalizy i nurtu w filozofii: egzystencjalizmu. Różnica między Marksem a Nietzschem – poza oczywistymi różnicami ich myśli: prostactwa pierwszego i wyrafinowania drugiego – polega na tym, że Marks otwarcie chciał być i był komunistą, Nietzsche zaś nie chciał być i nie był nacjonalistą, ani tym bardziej nazistą, a z Wagnerem wziął rozbrat za jego nacjonalizm i antysemityzm. Nietzsche otwarcie gardził narodem niemieckim (czy słusznie? – to już inna kwestia).

Człowiek to homo homini creator. Twórczość charakteryzuje dialogiczność. Stróżewski pisał o dialektyce twórczości, jednak ja nie lubię tego słowa. Twórczość to coś, co najpierw można było przypisać Bogu, na przestrzeni wieków określać zaczęła działalność artystyczną, odkrywczą, oryginalną, autentyczną, filozoficzną, naukową. Dialogiczność jej tkwi w odnoszeniu się twórcy do Absolutu, rzeczywistości, innych twórców – również z przeszłości, odbiorcy. Nawet wówczas, gdy odbiorca nie ma nic mądrego do powiedzenia na temat twórczości, ta ostatnia pozostaje w dialogu z niemotą tego pierwszego. Sztuka jest kreowana i kreuje – jest kreowana przez ducha twórcy i kreuje ducha odbiorcy.

Do około 2010 roku kreatywność był w cenie. Dziś jest pojęciem zdewaluowanym przez uzurpatorów pojęcia twórczości. Niedawno aby być twórcą, trzeba było się trudzić w fachu, zdobywać wykształcenie w tym kierunku. Dziś wystarczy napisać o sobie na facebooku: „twórca cyfrowy” niczego szczególnego nie tworząc.

A skoro przywołałem Anatomię ludzkiej destrukcyjności Fromma i psychoanalizę, warto zastanowić się czy twórczość nie jest – mówiąc po freudowsku – sublimacją popędów ogólnoludzkich: erosa i thanatosa. Niewątpliwie pojawiały się przypadki – o których pisał Balzac – kiedy to wielkie, niespełnione miłości dawały asumpt do wielkiej twórczości (zachęcam do zapoznania się z moim esejem „Cierpienie jako źródło i motyw sztuki” w: Sztuka i jej konteksty).

Każda twórczość jest radosna (nawet wtedy, gdy wynika z cierpienia, albowiem je sublimuje i niweluje), odtwórczość akademicka jest ponura.

Na zakończenie życzę wszystkim twórcom nie skrzydeł – bo to byłoby co najmniej niestosowne, wszak wszyscy twórcy posiadamy takowe – lecz odpowiedniego tła do rozwijania ich.

.

 

Warszawa, 2024

 

copyright Rafał Witkowski

wszelkie prawa zastrzeżone


 

powrót na stronę główną