Rafał A. Witkowski

Czego możnaby nauczyć się od Indian, gdyby nie...?

z cyklu Wiadomości w butelce

Zdjęcia z Brazylii autorstwa mojego brata Piotra zainspirowały mnie do sięgnięcia po Smutek tropików Claude`a Levi-Strauss`a. Książka natomiast natchnęła mnie do kolejnych rozmyślań natury antropologiczno - filozoficznej. To co inspiruje ma największą wartość – już o tym pisałem. Taki jest logiczny łańcuch przyczynowo – skutkowy niniejszych rozważań. A jaki jest ten emocjonalny tudzież uczuciowy? Trzeba to naświetlić, bowiem sięgniemy do pojęcia sentymentalizmu u Rousseau, a i przecież tytuł książki Levi-Strauss`a sugeruje smutek, ale nie taki bezproduktywnie-dołujący, lecz konstruktywnie-melancholijny: refleksyjny. Emocjonalno - uczuciowy łańcuch zatem zaczyna się na tytułowym smutku, przechodzi do nostalgii i sentymentalizmu końca XVIII w. europejskiego, a kończy się radością, jaką określiłem zdjęcia Piotra z Brazylii. Będzie zatem happy end.

Smutek tropików” wydaje się niestosownym tytułem dla rozważań m.in. o ludziach żyjących blisko natury i w zgodzie z nią. Nie zamierzam streszczać książki. W moim przekonaniu tytuł ów to projekcja psyche autora rzucona przez niego na te rejony świata. Znaleźliśmy się w kole hermeneutycznym: tropiki rozumiemy przez charakter Levi-Strauss`a, zaś na usposobienie piszącego książkę autora wpłynęła natura tych rejonów. Można zarzucić narracji autora brak obiektywizmu? Może i tak, ale dzięki temu subiektywizmowi mamy do czynienia z dziełem żywym.

Czego moglibyśmy nauczyć się od Indian brazylijskich, oprócz życia w zgodzie z naturą, szacunku do osób doświadczonych i hierarchii? Wymienione aspekty są widoczne zarówno u Indian Kadiweau, Bororo, Nambikwara i Tupi. Moglibyśmy dodać do tego niezwykłą precyzję języka wszystkich Indian, na którą zwrócił uwagę i którą dokładnie przeanalizował E. Cassirer. Otóż uczmy się od Indian pojęcia i praktyki dobrych rządów. Czy jednak lekcja taka by się powiodła? Poczekajmy z odpowiedzią.

Szczególnie Indianie Nambikwara przywiązują wagę do odpowiedzialności i szczodrości, z jakimi wiąże się władza naczelników grup. Plemię to nie zwraca uwagi na prestiż władzy, jednak zdaje sobie sprawę z roli prestiżu, o czym świadczy fakt, że osoby które pierwszy raz spotkały się z pismem, zainteresowały się nim jako narzędziem budowania swojego wizerunku – wizerunku osób posługujących się wiedzą tajemną. W wielkich cywilizacjach też „mieć pojęcie” znaczy mięć coś w posiadaniu, władać czymś, czymś często niezwykłym. Zarówno u Indian, jak i w naszej cywilizacji znać czyjeś imię, znaczy wejść w posiadanie wiedzy o jego cząstce.

Jednak nie prestiż liczy się w sprawowaniu władzy (cóż za diametralnie inna postawa jest w cywilizacji), lecz troska o wypełnienie zobowiązań wobec grupy, która zgodziła się na danego naczelnika. Tak, „zgodziła się”, gdyż wola władcy o następcy musi być potwierdzona wolą grupy. Naczelnik musi być szczodry, a także znać teren, po którym ciągle buszuje w celu określenia dobrego miejsca na łowy i zbieractwo. Przede wszystkim jednak mówi on o poczuciu odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa. W którym miejscu historii są nasi politycy względem tego faktu?

Zatem smutek i refleksyjność to przymioty naczelnika. „Smutek jest lepszy niż radość” to przecież słowa van Gogha. A przecież artysta ten był przesiąknięty pozytywnymi instynktami pierwotnymi, jakimi emanuje jego genialne malarstwo.

Musimy też wspomnieć o nostalgii i sentymencie do czasów bliskości z naturą. Oczywiście nasuwa się tu Rousseau. Ale czy jego filozofia polityczna rzeczywiście konsekwentnie wypływa z jego sentymentalizmu? Wolność, do której trzeba wg filozofa zmuszać to paradoks, który zaważył na polityce od rewolucji francuskiej do całego XX wieku, którego połowa świata wyrzekła się przecież prawa naturalnego, o jakie oparte są dobre, prawe rządy.

Zatem sentymentalizm do stanu natury nie jest gwarantem dobrych rządów. Możemy o to obwiniać „błędy i wypaczenia”, ale i tak to w człowieku cywilizowanym jest najwyraźniej coś nie tak. Co to takiego?

Otóż wg Strauss`a wynalazek pisma spowodował, że władza może wodzić społeczeństwo za nos, podporządkowując go prawom. Znając pismo, człowiek nie wymiga się przed konsekwencjami prawnymi – nie może powiedzieć że ich nie mógł poznać. Człowiek posiadłszy zdolność czytania i pisania, posiadł zdolność manipulacji. Manipulacja charakteryzuje władzę w naszej cywilizacji od neolitu (czasu wynalezienia pisma).

Moglibyśmy zatem nauczyć się od Indian dobrych rządów, gdyby nie występowała w naszej cywilizacji wszechobecna tendencja do manipulowania, jaka jest następstwem wynalezienia pisma.

Plemiona Indiańskie topnieją liczebnie z roku na rok. Grupy w stanie pierwotnym spotykane są gdzieś w głębi lasów amazońskich, natomiast w społeczeństwie brazylijskim Indianie funkcjonują jako członkowie cywilizacji: z telefonami, motorówkami i bejzbolówkami. Za dzikich przebierają się do zdjęcia podróżnika, przynosząc innym ludziom z różnych kultur radość. Smutek to głęboka refleksja, ale radość to szerokie spojrzenie (przejdź do galerii tutaj)

 

Warszawa, 2025

 

copyright by Rafał Witkowski

wszelkie prawa zastrzeżone


 

powrót na stronę główną