Rafał A. Witkowski

Miłość rzymska

(Esej stworzony z myślą o powabnej Karolince)

Jest to opowieść o zwycięzcach nad swoimi demonami – o duecie włoskich geniuszy, którzy pokonali nie tylko swoje traumy, ale i śmierć, zupełnie jak Michał Archanioł pokonał zło wcielone w smoka.

Poznali się w 1536 r., gdy on już dawno stworzył wiele jednych z najwspanialszych dzieł ludzkości (jak Pieta i David) i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa; i ona, gdy utratę swego ukochanego męża przepracowywała tworząc jedną z najpiękniejszych poezji renesansowych. To było wyjątkowe nawet w tamtej epoce, w której artyści zostali wyniesieni, że malarz, rzeźbiarz czy architekt mieli od zleceniodawców wolną rękę w tworzeniu; był także wyjątkowy fakt, że szlachetnie urodzeni małżonkowie kochali się, bowiem w tzw. wyższych sferach (ona była markizą, spowinowaconą z rodem Sforzów, cioteczną siostrą Bony, królowej Polski) przy dobieraniu się par dominowały wówczas przecież bardziej względy polityczne niż uczuciowe. Mąż Vittorii Colonna, bo o niej tu mowa, zmarł w 1525 r., jednak poezją zajęła się ona już w czasie niewoli ukochanego (były to niespokojne czasy, w których dochodziły do głosu chęci zjednoczenia zwaśnionych państw – miast włoskich, w czym przeszkadzały często inne kraje, które widziały w próbach zagrożenie dla własnych interesów). Jej wiara, jak to zwykle jest przy okazji traum, wystawiona została przez Opatrzność na próbę i wyszła z niej zwycięsko – poezja wdowy świadczy o jej głębokiej pobożności.

Esencją egzystencji geniuszy jest ich twórczość. Dlatego dziełu naszych bohaterów poświęcimy tu najwięcej uwagi. Z kolei nie sposób zrozumieć dzieła w oderwaniu od kontekstów, dlatego musimy pojąć charakter czasu i miejsca, w jakim tworzył nasz duet. Oto duet, który rozumiał synergię platońskiej triady: piękna, dobra i prawdy – wzajemnie inspirował się twórczo (piękno), moralnie (dobro), intelektualnie (prawda).

W 1536 r. – w roku poznania się w Rzymie, gdzie Vittoria prowadziła bujne życie towarzyskie, gromadząc wokół siebie artystów, pisarzy, filozofów, Michał Anioł Buonarroti – równorzędny bohater tej opowieści – rozpoczął na zlecenie papieża Pawła III prace nad freskiem Sądu Ostatecznego na ołtarzowej – zachodniej ścianie Kaplicy Sykstyńskiej. Artysta ukończy dzieło w 1541 r. Jedna z postaci kobiecych malowidła, na którą spogląda Matka Boska, to prawdopodobnie właśnie Vittoria Colonna. O wielkim szacunku i miłości, jakimi darzył ten geniusz kobiety, świadczy jego wcześniejszy fresk w tej samej kaplicy: umieszczenie w centralnej partii malarskiej opowieści na podstawie Księgi Rodzaju sceny ze Stworzeniem Ewy (il. powyżej).

Rzym to obok Florencji, druga ówczesna stolica sztuki. Był nią w Renesansie, którego przedstawicielami są nasz bohater i nasza bohaterka i pozostał na długo, aż do przejęciu palmy przez Paryż. To właśnie w Rzymie i we Florencji dokonano ponownego odkrycia klasycznego antyku, czego symbolem może być odkopanie w Rzymie w 1505 r. antycznej rzeźby Grupa Laokoona; dziś mówi się często o tym, że może to być falsyfikat wykonany przez Michała Anioła. Domniemaniom tym sprzyja fakt, że artysta, kiedy był za młodych lat – po ukończeniu terminowania w pracowni malarza Domenico Ghirlandaio – na dworze Medyceuszy – florenckiego rodu kupców, mecenasów sztuki i władców miasta – zdobył sobie ich względy, tworząc wizerunek satyra, który uznano za starożytny.

Vittoria i Michał Anioł spotkali się po raz pierwszy prawdopodobnie podczas jednego z ożywionych paneli dyskusyjnych, jakie organizowała markiza. Artysta miał obycie w czymś takim, bowiem u Medyceuszy poznał czołowego filozofa epoki, od którego przejął idealizm neoplatoński, Marcilia Ficino i jego akademię. Inicjatywa Vittorii była czymś wyjątkowym wśród kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn – stworzyła ona coś w rodzaju salonu, takiego jak pojawiać się zaczęły dopiero w okresie rokoka we Francji (w czasie Ludwika XV, który poluzował restrykcje nakładane przez swojego ojca, Króla Słońce), a które szczyt osiągnęły u Madame de Staël na przełomie XVIII i XIX wieku. Vittoria Colonna wyprzedziła zatem swoją epokę, podobnie jak wielu innych ludzi Renesansu. Michał Anioł i Vittoria byli dla siebie godnymi partnerami – myślicielami i poetami. Swoją filozofię Buonarroti najbardziej konkretnie zwerbalizował właśnie w sonetach, jakie pisał z myślą o swojej muzie. Michał Anioł także miał ugruntowaną pozycję – był wówczas już najsławniejszym rzeźbiarzem na świecie.

Oboje byli ludźmi głębokiej wiary, co widoczne jest w ich dziełach; oboje też chcieli reformy Kościoła, dlatego on sprzyjał Savonaroli we Florencji (choć w 1496 r. na czas niepokojów związanych z wystąpieniami tego dominikanina wobec przepychu medycejskiego i nadużyć w Kościele, oraz gdy mnich zaprowadził w mieście teokrację, artysta opuścił stolicę Toskanii); ona przyjaźniła się z protestantami; oboje też pozostali jednak przy wierze katolickiej.

W tym samym roku, gdy Michał Anioł poznał Vittorię i rozpoczął prace nad Sądem Ostatecznym, artysta zaprojektował Plac Kapitoliński z zabudowaniami, które przez poprowadzone pilastry przez wszystkie kondygnacje również zapowiadały nowy styl – manierystyczny, a nawet barokowy. Nie było to pierwsze ani ostatnie zajęcie architektoniczne geniusza. Zaprojektował w latach 1520 – 1535 kaplicę medycejską we Florencji, w której ustawione zostały nagrobki Lorenza II i Giuliana Medyceuszy jego dłuta – rzeźby, które personifikują vita activa (Giuliano) oraz vita contemplativa (Lorenzo II) – renesansowe sposoby życia, których synteza stanowiła sens bycia.

Brał udział również w projektowaniu i przebudowie Bazyliki św. Piotra wraz z kopułą, którą dokończono dopiero po jego śmierci, która nastąpiła w 1564 r. Jego dziełem jest też Biblioteca Medicea Laurenziana we Florencji z typową dla Buonarrotiego ekspresyjną artykulacją ścian i takim też układem wylewających się, jak lawa schodów – jest to dzieło już manierystyczne. Czas znajomości z Vittorią wypełniony był także przez prace nad innymi rzeźbami, bardzo ekspresyjnymi – wiele z nich nie ukończył, np. Jeńców, co wydaje się wynikło z przemyślenia; artysta bowiem mawiał, że wydobywał z bloków marmurowych kształty postaci, które były w nich uśpione. Tacy Jeńcy właśnie, wyglądają na budzących się, wyzwalających z kamienia. Wyraźne jest w tym myśleniu nawiązanie do dedukcji z logiki Arystotelesa – praca od ogółu do szczegółu.

Dzieła Michała Anioła charakteryzuje wyniesiona z antyku klasyczna harmonia, a jednocześnie napięcie, o jakim pisał Zygmunt Freud przy okazji analizowania Mojżesza, który miał stanowić część wielkiego nagrobka papieża Juliusza II. Niepokój artysty wiązał się niewątpliwie z jego rozdarciem między, nie zawsze zgodnymi, Florencją a Rzymem. Cechowała go jednak tytaniczna siła, którą powściągał swój trudny, wybuchowy charakter. Jego dzieła – można powiedzieć po freudowsku – są sublimacją jego siły i udręk. W siłę tę wierzyła jego muza, która zmarła w 1547 r. i do której Michał Anioł pisał sonety nawet po jej śmierci. Ich idealna miłość stałą się inspiracją do zaginionego poematu Norwida,

Vittoria też postawiła Buonarrotiemu pomnik:

Z pociechą słyszę że przebijasz mroki,
Co konarami błędu, jak w więzieniu
Światło ci kradną; przez otwór w sklepieniu
Złotego światła spłyną ci potoki.
I piękna dusza podleci w obłoki
Wolna i lekka, niegdyś tak oddana
Chytrym pokusom ziemskiego szatana,
Dziś dobrym radom podda swoje kroki.
Jeśli od krzywych bezdroży i śliskich
Sam się odwracasz; napewne więc liczę,
Że wstydne ku nim nie zwrócisz oblicze,
Raczej z odwagą dobędziesz sił wszystkich,
I gęste sieci, coć swobody bronią,
Na zawsze wolną sam rozburzysz dłonią.

(tłum. Lucjan Siemieński)

Warszawa, 2024

 

copyright Rafał Witkowski

wszelkie prawa zastrzeżone

 

powrót na stronę główną