Rafał A. Witkowski
Do wolnych spośród Rosjan.
Za wolność waszą i naszą. Na zdrowie.
z cyklu Wiadomości w butelce
Już wystarczająco wiele razy w niektórych swoich tekstach namiętnie znęcałem się nad putinowską Rosją. Rosja to jednak nie tylko Putin, więc tym bardziej skieruję się wobec niej z miłosierdziem. Ktoś mógłby powiedzieć, że namiętność jest niestosowna dla merytorycznych tekstów. Jednak taka namiętna nienawiść była naturalną reakcją na putinowskie rzezie. Jeśli ktoś chce beznamiętnych tekstów, to cóż – może sobie zawsze porozmawiać ze „sztuczną inteligencją”.
Piszę ten tekst nie po to, by wchodzić w konszachty z rosyjskimi firmami, oligarchami, w przeciwieństwie do wielu prawicowych piewców sojuszy z oficjalną Rosją, którym najwyraźniej pomyliły się epoki. Można nawiązywać do Mickiewicza i Norwida, który głosił potrzebę dialogu polsko – rosyjskiego, wszak dusze narodów to stosunkowo stałe substancje, w przeciwieństwie do geopolityki, która jest zmienna. Zatem podpieranie się myślą polityczną Dmowskiego zorientowanego na sojusz z oficjalną polityką rosyjską w początkach XX wieku jest anachroniczne, wszak sytuacja geopolityczna jest mimo wszystko inna niż ta sprzed wieku.
Piszę dla ludzi wolnych, a wolność tkwi przede wszystkim w umysłach. Zniewolony umysł, że nawiąże do tytułu książki Czesława Miłosza, jest domeną nie tylko homo sovieticusa. I można być wolnym duchowo, nawet przebywając w łagrze.
Jak zawsze będą na swój sposób aktualni Mickiewicz, Norwid oraz wielkie zręby paryskiej „Kultury” Giedroycia, tak będą aktualni też w wielkich zakresach następujący Rosjanie: Hercen (który poparł powstanie styczniowe 1863 r.), L.Tołstoj, Bierdiajew, Sołżenicyn, M. Heller, Sacharow, Bukowski, Brodski, Gorbaniewska i wielu innych.
W przeciwieństwie do Józefa Czapskiego, autora Na nieludzkiej ziemi, który przeżył obóz sowiecki i który mimo to pozostał piewcą rosyjskiej kultury, ja nie zaczytuję się w Puszkinie, Tołstoju, Czechowie, nawet w Sołżenicynie (jego trylogii Archipelag GUŁag brakuje filozoficznych uogólnień, a czytelnik jest za bardzo pod wrażeniem tych wszystkich okropnych szczegółów i już nie ma siły na filozofowanie podczas lektury i od razu po niej). Czapski, Giedroyc wychowali się na literaturze rosyjskiej, ja owszem jej spore zręby znam, ale jestem wychowankiem biografii i dzieł Matejki, van Gogha, Picassa, Leonarda da Vinci, filozofii Kołakowskiego (miałem prawo nudzić się i nudziłem się na omówieniach lektur szkolnych).
Podobnie jak Czapski, jego przyjaciel Gustaw Herling-Grudziński był moralnym tytanem. Autor Innego świata także przeżył łagier i mimo to został wielkim orędownikiem dialogu z Rosją. Emigracyjne pisma: polska „Kultura” oraz rosyjskie „Kontynent” i „Rosyjska myśl” (nazywana „Polską myślą” ze względu na częstotliwość pojawiania się w niej tematów polskich) miały wielki wkład w budowaniu pozytywnych relacji między społeczeństwami Europy Środkowo-Wschodniej.
W skład „Kontynentu” (który nawiązywał do propolskiego w czasie zaborów czasopisma „Kołokoł” Hercena), którego redaktorem naczelnym był Władimir Maksimow weszli z namaszczenia Sołżenicyna: Giedroyc, Czapski i Herling-Grudziński. Instytut Literacki – wydawca „Kultury” drukował też rosyjskich autorów, o których wspomniałem wyżej. Było to nie wzajemne wywiązywanie się ze zobowiązań między redakcjami, lecz autentyczny dialog i wymiana kulturalna. Trzeba wspomnieć że w Niemczech był wydawany „Posiew” – pismo emigracji rosyjskiej, jednak w wyraźnej opozycji do wymienionych wyżej; „Posiew” szerzył myśl antykomunistyczną, antysowiecką, ale proimperialistyczną.
Redakcje powyższe zgadzały się co do konieczności istnienia wolnej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Pojawiła się w nich Deklaracja w sprawie Ukrainy, w której także strona polskiej emigracji opowiedziała się za oddzielnym bytem ukraińskim, podobnie jak redakcja rosyjska – bez roszczeń terytorialnych, jakie mogłyby wynikać z faktów historycznych. Oczywiście wszyscy mówili o konieczności przemian demokratycznych w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystkie powyższe pisma łączyła myśl, że kłopot w relacjach polsko-rosyjskich, wzajemna nieufność, wręcz często nienawiść spowodowane zostały przez komunistyczne realia i że antysowieckość nie powinno równać się „antyrosyjskość”. Strona rosyjskiej emigracji miała poczucie wstydu za Pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń i sowiecką zdradę Powstania Warszawskiego. Wszystkie strony zgodne były co do tego, że należało walczyć z imperializmem sowieckim, nie zapominając jednak o tym, że istniał wcześniej też imperializm carski. Zastanawiano się w związku z tym (zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej emigracji), czy imperializm nie jest wpisany w naturę Rosji. Zdania były różne i w tym miejscu pragnę zakończyć punktowanie bardzo ważnych spraw historycznych pism emigracyjnych i wyrazić swoją opinię w tej kwestii, mając na uwadze doświadczenia świata po rozpadzie ZSRR – przede wszystkim agresje putinowskiej Rosji.
Nie jest tajemnicą, że Putin wywodzi się z aparatu ZSRR. Za Jelcyna ważne stanowiska w Federacji Rosyjskiej były obsadzane byłymi aparatczykami i także Putin obejmował kolejne funkcje w Państwie z jego (Jelcyna) namaszczenia. Też nie jest tajemnicą, że Rosjanie są dumni ze swojej imperialnej historii, wielu czci Stalina i chce powrotu ładu pojałtańskiego. Karmieni propagandą Putina i Ławrowa nie uznają winy Rosji za Katyń i dramat Powstania Warszawskiego, uważają, że druga wojna światowa zaczęła się w 1941 r. od napaści Hitlera na ZSRR, nie przyznają się do paktu Ribbentrop – Mołotow (czwartego rozbioru Polski dokonanego przez Niemcy i ZSRR). No i oczywiście rzucane są przez władze i usłużnych ideologów ziarna propagandy o „wyzwoleniu” Europy Środkowo-Wschodniej od nazizmu („wyzwolenie” było faktycznie narzuceniem jarzma sowieckiego). Łagry zmieniły nazwę na „Kolonie karne”. Wygląda na to, że imperializm jest istotą myślenia rosyjskiego, nie tylko carskiego, sowieckiego i putinowskiego. Dlatego trzeba się przed Rosją ogradzać.
Emigracja polska była przekonana, że większość Rosjan jest antysowiecka, a imperializm jest domeną władz sowieckich. Okazała się naiwna nadzieja emigracji, że po rozpadzie ZSRR imperializm w Rosji zniknie.
Wyprowadźmy sylogizm: Rosja sowiecka była imperialistyczna; wolni ludzie to osoby nieukąszone przez ideologie, w tym imperialistyczne; Putin jest post - i prosowiecki oraz jest imperialistą; większość popiera Putina; wniosek: większość Rosjan jest zniewolona i ta niewola im pasuje. Najlepszą obroną jest atak, dlatego większość Rosjan czuje się bezpiecznie. Jednak, cytując Jeffersona, kto oddaje wolność za bezpieczeństwo – nie zasługuje ani na wolność, ani na bezpieczeństwo. Oczywiście Rosja nie miałaby wrogów, gdyby sama ich sobie nie tworzyła.
W kręgach rosyjskich, nie tylko sowieckich funkcjonowało też przekonanie, że imperializm rosyjski jest odpowiedzią na dawny imperializm Polski Jagiellonów, że ZSRR chciał zabezpieczyć się przed „bardzo możliwymi” zakusami imperialnymi Polski po ewentualnym rozpadzie bloku komunistycznego. No gdzie, pytam Rosjan, ten imperializm Polski? Po co nam on byłby? Poza tym Rosja przeceniała większość Polski, bo ta większość jest zbyt bezideowa, by myśleć imperialnie, zbyt zajęta swoimi awanturami, mamoną i pajdą chleba – że nawiąże do słów carycy Katarzyny (która była Niemieckiego pochodzenia, ale o mariażu Niemiec z Bizancjum i z Rosją już pisałem), której główna strategia wobec Polaków polegała na zaszczepieniu im tych cech. Trzeba przyznać, że zrobiła wiekowy majstersztyk.
Jednak po upadku ZSRR są nadal wśród Rosjan opozycjoniści – był np. Nawalny, była Gorbaniewska. Już nie na emigracji działał nadal „Kontynent”, jednak musiał szybko zniknąć, bo, jak to często bywa ,USA spartaczyły sprawę (jak np. w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, jak np. Obamy reset z Rosją) – zaprzestały dotować pismo, uznając że w „demokratycznej” Rosji musi sobie poradzić samo.
Jest nadzieja na przebudzenie się narodu rosyjskiego, bo historia literatury, historia filozofii, historia sztuki zaświadczają, że wielu Rosjan zdolnych jest do bogatej twórczości, która stanowi domenę ludzi wolnych. W nich, a nie w politykierach można i trzeba pokładać nadzieję.
Warszawa, 2025
copyright by Rafał Witkowski
wszelkie prawa zastrzeżone