Rafał A. Witkowski

„Zielona książka” Kaddafiego,
czyli „trzecia droga” donikąd

z cyklu Errata do współczesności

Gdyby Zielona książka Kaddafiego była traktowana poważnie, byłaby niebezpieczna ze względu na swoją prostotę, wręcz banalność tak cenioną przez motłoch. Po wiośnie arabskiej dochodzi oczywiście do głosu niezadowolenie wielu – niegdyś trzymanych przez takiego Kaddafiego w ryzach – grup, a to przez nowe konflikty i biedę; jednak można mieć nadzieję zważywszy na wykształcenie narodów arabskich, że książka Kaddafiego będzie traktowana raczej jako ciekawostka niż źródło wiedzy i inspiracji. Coraz lepiej wykształceni robotnicy w krajach zachodnich na ogół przecież nie traktują poważnie Manifestu komunistycznego. Chociaż tzw. intelektualiści nieraz nadal hodują w sobie sympatię do Marksa, na siłę chcąc uszczęśliwiać świat komunistycznym bełkotem.

Motłoch może widzieć w Zielonej książce prawdę objawioną, jednak wykształconego człowieka razi jej ograniczona siatka pojęciowa, kiedy to czytamy w niej nawiązania do dialektyki Marksowskiej lub dowiadujemy się o społeczeństwie ludowych mas (pamijając, że jest to pleonazm to „masy” jest najchętniej używanym słowem przez mniejszych lub większych dyktatorów, ponieważ szarą, ciemną masę rzeźbi się na modłę ideologii); kiedy to poza nawiązaniami do Marksa nie widać innych nawiązań – ich brak jest zapewne spowodowany chęcią bycia „oryginalnym”, „samodzielnie myślącym” przywódcą.

Kaddafi i jego zwolennicy ruszyli z rewolucją posługując się hasłem „reprezentacja jest oszustwem” (jakże pięknie można by ubrać to w retorykę idealizmu filozoficznego Platona, który mówił o łudzącej zmysły reprezentacji rzeczywistości, jednak na szczęście dla Platona Kaddafi wolał Marksa). Kto by nie chciał demokracji bezpośredniej, która w Atenach Peryklesa triumfowała? Kto by nie chciał, żeby demokracje wzorowały się na tej szwajcarskiej? I faktycznie Libijczyk zaproponował rządy Kongresów Ludowych, wyłanianych z Komitetów Ludowych, które były emanacją Powszechnego Kongresu Ludowego. Według Zielonej książki, naród miał nie być reprezentowany, ale proponuje mu się udział w rządzeniu, w bogactwie, w dostępie do broni. W praktyce okazało się – i tego też domyśliłem się czytając dzieło Kaddafiego – że system ten polegał na donoszeniu wszystkich na wszystkich, zupełnie jak w NRD-owskiej Stasi.

Teoria i praktyka Kaddafiego mogłaby przynieść ujmę pojęciu prawa naturalnego, którym się posługuje, a które odnosi się do Boga większości religii. Na szczęście jednak Bóg pewnie patrzy raczej z politowaniem na tych, którzy Go próbują wmanewrować do ideologii.

Ideologię swoją dyktator nazwał socjalizmem arabskim, Trzecią Teorią Światową (różną od imperialistycznych teorii USA i ZSRR, z którym jednak utrzymywał przyjacielskie stosunki), która miała zjednoczyć kraje arabskie. Efekty właśnie widać. Miała na wzór chiński (patrz Czerwona książeczka autorstwa Mao) przeprowadzić rewolucję kulturalną i rozprzestrzeniać ją na świecie (co objawiło się w postaci wspierania przez Kaddafiego terroryzmu).

Libia przechodzi trudny czas, tęskni się tam za rządami, takim jak zastrzelonego Kaddafiego i ewentualne inspirowanie się Zieloną książką przyniosłoby zapewne te same skutki.

Warszawa, 2024

 

copyright Rafał Witkowski

 

powrót na stronę główną