Rozmowy przed erą spokoju

 

Rozmowa z Martą Lipowską

- Artystką

której niezależna od ideologii twórczość przywraca wiarę
w to, że sztuka to ars longa.

 

Studia na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie, dyplom w 2003 r. w pracowni malarstwa prof. Jacka Wojciechowskiego. Marta Lipowska tworzy w technice olejnej. Inspiruje ją natura. Jej obrazy przedstawiają sceny z codziennego życia, ale najważniejsze są w nich światło i kolor. Swoje prace prezentowała na wielu wystawach w kraju i za granicą (Włochy, Niemcy, Słowacja, Belgia). Jest laureatką kilku nagród i wyróżnień w dziedzinie malarstwa. W 2008r. znalazła się na liście najbardziej perspektywicznych polskich artystów do 35 roku życia "Kompas Młodej Sztuki". Prace w kolekcjach prywatnych m. in. w Polsce, USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii, Niemczech, Włoszech, Belgii, Czechach, Rosji, Norwegii, Irlandii, Hiszpanii.

 

 

 

Rafał Witkowski: Pani malarstwo jest bardzo emocjonalne. Malarstwo w ogóle w mniejszym lub większym stopniu rodzi się pod wpływem emocji i powstaje na gorąco, to znaczy: tak naprawdę artysta nigdy do końca nie jet w stanie przewidzieć, jaki będzie efekt końcowy. Czyli praca nad obrazem można powiedzieć jest swego rodzaju grą: każde uderzenie pędzla jest odpowiedzią na uderzenie poprzednie, jest grą - zmaganiem z materią. Jednak Pani tę grę kontroluje. A kontrola to jednak nie emocja, a rozum. No właśnie - jak by Pani określiła procentowo udział rozumu i emocji w swojej pracy?

Marta Lipowska: Nie wiem czy moje malarstwo jest wynikiem analitycznego podejścia do malowanej natury, czy bardziej emocjonalnym zachwytem nad nią. Na pewno jedno i drugie jest niezbędne. Malując nie angażuję umysłu w 100% - mogę myśleć o czym innym, słuchać muzyki, ale nie mogę np. rozmawiać. Muszę być cały czas skupiona na tym co tworzę i jednocześnie zaangażowana w to emocjonalnie, ale nie jestem w stanie określić jak to się procentowo rozkłada.

Rafał Witkowski: Plama barwna jest w Pani obrazach bardzo analityczna, jak u Cezanne'a, i logiczna jak u niego, oddaje tym samym strukturalność świata. Czy nie sądzi Pani, że artysta, podobnie jak filozof jest szczególnie wrażliwy na współzależność i synergię, różnych zjawisk dziejących się w świecie, a zatem na jego strukturę? Być może bardziej intuicyjnie i emocjonalnie niż filozof.


Marta Lipowska: Myślę, że wrażliwość, zwłaszcza na wizualny aspekt natury, jest niezbędna dla wszystkich artystów plastyków, niezależnie od tego jaki rodzaj sztuki preferują. Być może - w przeciwieństwie do filozofów - nie mają oni potrzeby nazywania i określania tego co ich inspiruje, ani tego co tworzą, ale przecież ich językiem jest sztuka, która moim zdaniem daje większe możliwości ekspresji, niż słowo.


Rafał Witkowski: Jeszcze nawiążę do kwestii struktury świata, bo artysta jest w niej obecny - wpływa na świat, ale także jest jego dzieckiem. Można by w związku z tym przytoczyć słowa Porębskiego, że każda epoka ma takich artystów na jakich zasługuje - odpowiedzią na chaotyczne, zdziecinniałe społeczeństwo jest chaotyczna i zdziecinniała sztuka postmodernistyczna. Ale jednak jest także Pani, jest Józef Panfil, jest Stanisław Mazuś. Czy to płynięcie pod prąd jest dla Pani męczące?


Marta Lipowska: Nie czuję się autsajderem, choć rzeczywiście obecnie lansowany jest inny rodzaj malarstwa. W sztuce współczesnej jest sporo ciekawych trendów, ale mam wrażenie, że te "modne" obrazy są często do siebie podobne, zarówno pod względem formy, jak i tematyki. Moje malarstwo nie jest specjalnie nowatorskie, raczej mocno osadzone w tradycji, jednak myślę, że udało mi się wypracować własny styl. Choć nie podążam za modą, dostaję sporo sygnałów, że to co robię jest dobre. Nawet jeśli idę pod prąd, mam nadzieję, że jest to właściwy kierunek.


Rafał Witkowski: Ten Pani własny styl, to jak już kiedyś wspomniałem, nowa jakość wynikająca z syntezy impresjonizmu, koloryzmu, ekspresjonizmu. Tak właśnie powinno być moim zdaniem - tzn. budowanie nowego w oparciu o to co potwierdzone z przeszłości i teraźniejszości. A mamy dowody na to, chociażby z działalności Einsteina, że synteza to dobry kierunek, który otwiera nowe horyzonty. Rozumiem jednak, że ta Pani synteza nie została wykalkulowana, tylko doszła Pani do niej przez uczucie. Proszę powiedzieć o swoich inspiracjach.


Marta Lipowska:
Staram się malować tak jak czuję. Moje malarstwo jest bardzo instynktowne, choć pewne umiejętności wyniosłam ze szkoły. Niewyczerpanym źródłem inspiracji jest dla mnie natura, ale nie traktuję jej w sposób dosłowny. Wybieram tylko to, co niezbędne do stworzenia ciekawej kompozycji - nieistotne detale pomijam. Najbardziej interesuje mnie światło i kolor - temat obrazu jest kwestią drugorzędną.


Rafał Witkowski: Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią że sztuka jest niedefiniowalna. Na pewno Pani mogłaby zdefiniować ją. Czym ona jest według Pani? Z Pani wypowiedzi można wywnioskować, że istotą sztuki jest twórczość oparta o emocje, przekazywanie i wywoływanie uczuć.
Marta Lipowska: Spotkałam się z różnymi definicjami, ale chyba trudno znaleźć taką, która by łączyła wszystkie postawy artystyczne. Zdaniem jednych sztuka jest nieodzownie związana z pięknem, według innych - musi szokować i zaskakiwać. Dla mnie jest ona realizacją potrzeby wyrażania uczuć. Bardzo mnie cieszy jeśli moje prace wywołują u odbiorców pozytywne emocje, jednak malując nie myślę czy to, co akurat tworzę, przypadnie komuś do gustu. Najistotniejszy jest dla mnie sam proces tworzenia, natomiast obraz, który w efekcie powstaje, jest tylko jego materialnym zapisem.


Rafał Witkowski: Czym jest według Pani piękno - harmonią, proporcją, umiarem, blaskiem czy istotą rzeczy?

Marta Lipowska: Piękno, w takim klasycznym rozumieniu, jest na pewno harmonią, proporcją i umiarem, ale moim zdaniem jest jednocześnie czymś niewymiernym, nieuchwytnym i względnym, zależnym np. od nastroju.

 

powrót na stronę główną